Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR

Italia España France Deutschland Great Britain

Powrót po 13 latach

Wybieram Miłość
wybieram-milosc-xpiotr-168x126
Uzdrowienie
Przygotowanie do spowiedzi
- ks. Tomasz Seweryn uzdrowienie-xtomasz-168x143 Rachunek sumienia małżonków
Uzdrowienie wewnętrzne
O Sycharze w TVP1
mywyoni-o-sycharze-168x123
Świadectwo miłości
niezgoda-na-rozwod-osalij-168x126
mywyoni-drugi-slub-168x101
malzenstwo-osalij-168x136
Miłujcie się!
Nowa Ewangelizacja
Abyś dzień święty święcił

WPROWADZENIE

Prawie o tym samym piszą – tylko różnymi językami: po swoim nawróceniu św. Paweł – językiem ewangelicznym, a dr A. Carrel po swojej konwersji – językiem naukowym.
Św. Paweł: „Bracia! Jeżeli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze jest, gdzie Chrystus siedzi po prawicy Bożej. Starajcie się o to co w górze jest, nie o to, co jest na ziemi… Umartwiajcie zatem, co w ciele jest ziemskiego: nierząd, nieczystości, namiętności, złe pożądliwości i chciwość…Teraz wyrzućcie precz to wszystko: gniew, niechęci, złość, bluźnierstwo, a sprośne mowy niech nie kalają ust waszych. Nie okłamujcie się wzajemnie. Zwlekliście przecież z siebie starego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego człowieka…
Tak jak to przystoi wybranym, świętym i umiłowanym, niechaj rozgrzeją w Was uczucia serdecznej litości, dobroci , pokory, łagodności i cierpliwości. Znoście jedni drugich i darowujcie sobie wzajemnie, jeśli kto ma powód do skargi na drugiego; jak Pan darował Wam , Wy także darować macie. A ponad wszystko miłujcie miłość, która jest węzłem doskonałości. Cokolwiek czynicie słowem lub uczynkiem, czyńcie wszystko w imię Pana Jezusa. Przez Niego Bogu Ojcu dzięki składajcie” (Kol 3, 1-17 ).
„Żony niechaj będą poddane swoim mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi tak i żony mężom – we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawać przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mając skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje.
Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz (każdy) je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka , a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swoją żonę jak siebie samego. A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża” (Ef 5, 22 -33).
Dr A. Carrel: „Cały świat fizyczny i całe życie zbudowane są w pewien określony sposób i podlegają prawom. Prawa te są „nieme” i bez żadnego ostrzegania, niszczą tych, którzy przeciwko nim wykraczają… Nikt nie może bezkarnie pogwałcić praw życia… Religia leży u podstaw życia. Zasady postępowania wyprowadzone z praw życia są w uderzającej zgodności z zasadami moralności chrześcijańskiej… To co się sprzeciwia prawom moralnym nazywa się grzechem. Grzech jest czynnikiem rozbicia i rozkładu. Cnota czynnikiem zespalania…” (Dr A. Carrel, Fragmenty dziennika).
W świetle tych wypowiedzi i wezwań, które w istocie są światłem Ewangelii, staje się jasne, że każdy człowiek, który narusza i łamie prawa „ludzkiego życia” szkodzi swemu – najszczerzej pojętemu losowi nie tylko na poziomie duchowym, lecz i fizjologicznym, nie tylko na nadprzyrodzonym, lecz i przyrodzonym – nie tylko „wiecznym”, lecz i „doczesnym”. Chrześcijanin winien ponadto pamiętać, że za tymi prawami stoi Osoba Boga, a więc łamanie praw, świadome przekraczanie praw i przykazań – to osobista obraza Najwyższego Majestatu Stwórcy, Odkupiciela i Ojca.
I tutaj tkwi największe zło grzechu, jako czynnika rozkładającego jedność z Bogiem i z ludźmi, uśmiercającego najwyższą wartość moralną – miłość. Wielu ludzi – nawet katolików – nie widzi ostro tego zła; sądzi że można poza Sakramentem Pojednania uciec przed konsekwencjami grzechu, że można ukryć się z nim przed Obliczem Bożym w jakiejś gęstwinie usprawiedliwień, jak to usiłowali uczynić nasi pierwsi rodzice… Wielu bagatelizuje grzech, nie uświadamiając sobie, że to naprawdę największe zło, że dzieje grzechu ani nie są zabawne, ani jednopoziomowe, ani krótkofalowe.
Grzech powszedni? – śmiertelny? Tutaj linie graniczne nie są ostre, a często bardzo niejasne. Warto jednak przynajmniej przypomnieć, że grzech śmiertelny, a więc uśmiercający miłość i łaskę uświęcającą, ma miejsce tam, gdzie łączą się 3 czynniki: ważna materia przestępstwa, zawsze względnie pełna świadomość zła zamierzonego lub dokonanego czynu oraz względnie pełna wolność. Jeżeli któryś z tych czynników nie jest pełny, w zasadzie nie trzeba tam widzieć grzechu ciężkiego, śmiertelnego. Zaznaczam jednak, że dziedzina erosu i małżeństwa stanowi bardzo ważny teren wartości i stąd łatwo tutaj o ciężkie wykroczenia przy pełnej świadomości i wolności woli. „Nie łudźcie się: ani rozpustnicy, ani cudzołożnicy, ani , bałwochwalcy, ani rozwiąźli… nie posiądą Królestwa Bożego” – pisze św. Paweł (1 Kor 6, 10). Tym bardziej bez pokuty nie posiądą go zabójcy nie narodzonego dziecka, czy nawet zwolennicy „autonomii seksu” i środków antykoncepcyjnych.
Zresztą konsekwentny chrześcijanin mniej powinien zastanawiać się, jaki to grzech, a więcej wyzwalać w sobie żalu za k a ż d y grzech i od każdego grzechu oddalać się w głąb Królestwa Miłości i Łaski.
I głównie temu wchodzeniu w głąb życia Bożego ma służyć poniższy rachunek sumienia. Będzie on oczywiście pomocny i do powszedniej spowiedzi, ale cele jego są dalsze i głębsze: ma on uczyć coraz lepiej poznawać prawdę o sobie samym w najbardziej doniosłej przestrzeni życia – małżeńskiego i rodzinnego; ma budzić nieodzowny do postępu duchowego samokrytycyzm, poczucie winy, zdolność kwestionowania w szczerości i pokorze już zrutynizowanych poglądów i postaw wobec Boga, Kościoła i najbliższych ludzi – swego małżonka i dzieci; ma pobudzić do współpracy z łaską Bożą przez ofiarne wysiłki, ciągłe opory przeciw pokusom i podejmowanie osobistej codziennej pokuty za niewierności na drodze postępu i upadki.
Krótko: ten rachunek sumienia ma w podtekście ukazywać w świetle prawdy odkrytej przez ludzi i w świetle Prawdy Objawionej – Ewangelii – ideał i drogę postępu, doskonalenia się i świętości, do której są powołani chrześcijańscy małżonkowie.
Toteż poniższy rachunek sumienia, odkrywający szczegóły codziennego życia wspólnoty małżeńskiej i rodziny nie tyle przed każdą spowiedzią, ile z okazji uroczystości i wydarzeń niecodziennych (W. Post, rekolekcje, rocznica ślubu, pierwsza komunia św. dzieci), w okresach kryzysów, „niżów” moralnych i zastojów, które zawsze przechodzą w niebezpieczne regresje i inwolucje.
Warto też odczytywać go i po to, by uświadamiać, że z Chrystusem Odkupicielem nie ma sytuacji beznadziejnych, że, zawsze znajdzie się wyjście „wzwyż” , że „kochać – to znaczy powstawać”, że każda chrześcijańska rodzina jest w stanie nawet z popieliska wydobyć żar miłości i rozpalić na nowo ognisko, przy którym będzie światło i ciepło nie tylko dla domowników, lecz także dla zbłąkanych serc, które zwątpiły o istnieniu wiecznego Dobra na ziemi.

Opracowano w dniu św. Rodziny We Wrocławiu 1985r.

I. MAŁŻEŃSTWO CHRZEŚCIJAŃSKIE JEST SAKRAMENTEM

„Chrystus Pan szczodrze błogosławił tę wielokształtną miłość, która powstała z Bożego źródła miłości…Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw ludowi swemu z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec Kościoła wychodzi naprzeciw Chrześcijańskich małżonków przez sakrament małżeństwa. I pozostaje z nimi po to, aby tak, jak On umiłował Kościół i wydał zań Siebie samego, również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie miłowali się wzajemnie w trwałej wierności” (Sob.Wat. II, KDK, 48).
Toteż chrześcijanin, który pozbawia swoje małżeństwo charakteru związku religijnego i sakramentalnego, rani albo zabija w sobie Miłość Najwyższą, czyli popełnia grzech.

Grzechem jest:

– nie pamiętać o religijnym charakterze swego małżeństwa;
– nie pogłębiać i nie ożywiać świadomości, że przez Sakrament wszedł do życia małżeńskiego sam Chrystus i chce w nim pozostać;
– nie dokładać troski, aby nasze małżeństwo coraz bardziej jednoczyło się w Bogu;
– nie modlić się nigdy o pogłębienie jedności i miłości małżeńskiej;
– lekceważyć wspólną modlitwę, wspólny udział w Eucharystii, wspólne czytanie Pisma Świętego.;
– nie czytać żadnych książek katolickich o małżeństwie;
– nie dbać o emblematy religijne w mieszkaniu – krzyż, obrazy – zawieszenie na honorowym miejscu, a nie w kąciku;
– lekceważyć religijne elementy rocznicy ślubu (Msza św., Komunia);
– zapominać, że małżeństwo ma być jedną z dróg uświęcenia się, a rodzina nasieniarnią miłości do Boga do ludzi i do Ojczyzny.

II. MAŁŻEŃSKA WSPÓLNOTA MIŁOŚCI

„…I ślubuję ci miłość…oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci”. Miłość jest wielokształtna. To nie tylko uczucie erotyczne; to przede wszystkim: widzenie wartości, szacunek, troska, odpowiedzialność i oddanie. Jest ona „sztuką”, której można i trzeba się uczyć do końca życia. Miłość na co dzień odżywia się „drobiazgami”, których znaczenie ludzie epoki mikroelementów winni szczególnie cenić (kultura, uprzejmość grzeczność).

Grzechem jest:

– tolerować egoizm, zabiegając o swoje dobro, o swoją „cząstkę,” nie licząc się z drugą osobą;
– nie sprowadzać słowa „mój” do „nasz” – w małżeństwie wszystko „nasze”;
– nie dostrzegać specjalnej sytuacji duchowej drugiej strony – i nie wczuwać się w tę sytuację (choroba, zmęczenie, wyczerpanie nerwowe);
– nie znać newralgicznych punktów charakteru swego współmałżonka, albo znając, ranić je intencjonalnie lub przez brak delikatności;
– jednostronnie i arbitralnie załatwiać sprawy rodziny i domu; nie dzielić w duchu ofiarnej miłości pracy domowej, ciężarów i kłopotów dnia, wprowadzając rozdzielnik: „ile ty, tyle ja”;
– pozostawiać po sobie brudy i nieporządek z myślą , że „on”, „ona” posprząta (łazienka, popiół z papierosów, papiery itp.);
– pozwalać się obsługiwać z lenistwa i gruboskórności;
– zamykać się w tajemniczym, urażonym milczeniu, nadąsaniu (nie wiedzieć o co);
– wdzierać się wścibsko i natrętnie w przyczyny „czarnego dnia”, powodując pogłębienie depresji;
– odrzucać opryskliwie gesty pojednania, pomocy, czułości;
– w rozmowach i dyskusji ulegać irytacji, podnosić głos, używać poniżających epitetów i wulgarnych słów;
– po konflikcie długo nosić w sercu gniew i urazy – nie dążyć do pojednania niezależnie od tego, czyja racja zwycięża;
– za wszelką cenę dążyć do wykazania i przeprowadzenia „swojej” racji;
– nie pozostawić drugiej osobie możliwości „zachowania twarzy”;
– ranić miłość własną współmałżonka, podkreślając swoje racje („aha! miałem rację”);
– cieszyć się z upokorzenia i porażek współmałżonka;
– stwarzać w domu klimat napięć i niepokoju („przyczepiać” się do byle czego i kogo);
– w konfliktach i trudnościach ułożenia życia widzieć winę tylko po stronie współmałżonka;
– nie interesować się pracą zawodową i sukcesami współmałżonka;
– zanudzać go przechwałkami o własnych sukcesach i zaletach;
– podkreślać swoją „wyższość” w płaszczyźnie inteligencji, wykształcenia lub „pochodzenia społecznego”;
– nie znajdować słowa uznania i pochwały za wkład pracy, sukcesy i gusty współmałżonka (urządzenie mieszkania, strój, uczesanie, potrawy);
– rzadko używać słów; „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”; – mimo zmęczenia i kłopotów nie zdobyć się na spokój, pogodę, humor;
– należeć do tych, którzy okazują kurtuazję uprzejmość tylko na „wynos”;
– nie dbać o wspólne imprezy i rozrywki (wczasy, wycieczki, odwiedziny);
– zapominać o uroczystościach rodzinnych, jak rocznica ślubu, imieniny, jubileusze;
– zapomnieć, że bieżące konflikty rozwiązuje się najłatwiej przez słowo lub gest przebaczenia i czułości (pocałunek);
– wyrażać pryncypialnie swój zawód i rozczarowanie z powodu niepoprawnych wad współmałżonka – stwarzając wrażenie, że „sprawa beznadziejnie przegrana”;
– przypominać i wypominać grzech przeszłości, niedotrzymane obietnice;
– nie dość okazywać opieki, wyrozumiałości i cierpliwości swojej żonie w okresie ciąży;
– przesadnie chwalić inne żony i mężów wobec współmałżonka;
– za mało podejmować pracy nad przemianą, doskonaleniem swojej osobowości według wskazań Ewangelii;
– za mało modlić się jedność i miłość z Bogiem i ze sobą;
– lekceważyć ubezpieczającą i ubogacającą się rolę „wspólnoty rodzin”, „Rodziny Rodzin” (grupy nieformalne małżeństw chrześcijańskich).

III. DALSZY KRĄG WSPÓLNOTY MAŁŻEŃSKIEJ – KREWNI I PRZYJACIELE

Trzeba pamiętać, że więzy uczuciowe z rodzicami są pierwotne w stosunku do małżeństw. I stąd należy je akceptować u męża i u żony. Ale każde ze stron winna poczuwać się do obowiązku, by więcej serca inwestować w nową rodzinę małżeńską. Albowiem „opuści mężczyzna swoją matkę i połączy się z żoną” (Rdz 1,2).

Toteż grzechem jest:

– odmawiać szacunku rodzicom i krewnym współmałżonka;
– wydawać o nich ujemne sądy, wyrażać się z niechęcią i lekceważeniem;
– nie szanować uczuć miłości do rodziców i krewnych swego współmałżonka;
– zazdrościć i zwalczać te uczucia;
– tkwić w istotnych sprawach małżeńskich w zależności od rodziców;
– pozwalać rodzicom na daleko idącą ingerencję w życie małżeńskie;
– tworzyć z rodzicami wspólny front walki ze współmałżonkiem;
– zbyt szczelnie izolować się od rodziców współmałżonka, nie podejmując wobec nich żadnych przyjaznych gestów (odwiedziny, podarunki, udział w uroczystościach rodzinnych).

IV. WSPÓLNOTA W DZIEDZINIE MATERIALNEJ

Jedności i miłości małżeńskiej ma służyć wspólnota dóbr materialnych, a więc grzechem jest burzenie tej wspólnoty:

– nie dążyć do stworzenia wspólnej kasy – nie uwzględniać budżetu i głównych wydatków – nie nazywać ich „nasze”;
– żądać od współmałżonka drobiazgowych rozliczeń w atmosferze nieufności i podejrzeń;
– czynić gderliwie wymówki o małych zarobkach;
– sugerować mu nieuczciwe sposoby zdobywania pieniędzy;
– trwonić nieodpowiedzialnie pieniądze na zbytkowne i trzeciorzędne wydatki (stroje, alkohol, przyjęcia);
– zmuszać współmałżonka do upokarzających próśb o pieniądze na wydatki codziennego utrzymania;
– wyrażać pogląd i postępować tak, jakby wartości materialne stanowiły o zachowaniu i o rozwoju miłości małżeńskiej („przecież wszystko jej daję – czego więc chce jeszcze”);
– nie podtrzymywać na duchu współmałżonka w sytuacjach trudnych, w niepowodzeniach i stresach materialnych (mała gaża, kradzieże, zguby);
– interesować całą swoją energie i czas na dorabianie się materialne kosztem wartości moralnych, kulturalnych i wychowawczych („agent do robienia pieniędzy”).

V. WSPÓLNOTA MIŁOŚCI W POŻYCIU MAŁŻEŃSKIM

Jedności i miłości małżeńskiej ma służyć pożycie małżeńskie. „Miłość wyraża się i dopełnia w szczególny sposób właściwym aktem małżeńskim. Akty zatem, przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i czysty, są uczciwe i godne” (Sob. Wat II, KDK, 49).

Toteż grzechem jest naruszenie tkanek tej miłości i przeżywanie jej niegodnie:

– wyznawać i uprawiać autonomię seksu;
– nie liczyć się z sumieniem i prawem moralnym w tej dziedzinie, traktując ją jako obszar niczym nie krępowanej własnej woli i samowoli;
– przeżycia zmysłowe uważać za istotę i cel małżeństwa;
– wyrażać pogląd i postępować, jakby oddanie ciała wystarczyło dla autentycznej miłości;
– nie liczyć się zatem ze stanem zdrowia i usposobieniem żony przy podejmowaniu aktów małżeńskich;
– nie liczyć się z kulturą, skromnością i delikatnością w pożyciu małżeńskim: zapominać, że współmałżonek jest osobą, a nie rzeczą i narzędziem;
– przyjmować i narzucać postawy, czynności i gesty uwłaczające godności człowieka i chrześcijanina;
– nie chcieć zachować rytmu i opanowania, aby w zbliżeniach „iść wspólnym krokiem”;
– nie zdobywać dyscypliny i panowania nad swoją zmysłowością, aby w imię miłości narzucić sobie wyrzeczenie, kiedy tego potrzeba;
– nie szukać rady duszpasterza w sprawach moralnie wątpliwych;
– stawać się źródłem pokus dla męża lub żony;
– zatruwać się i zatruwać drugą stronę zazdrością i nieuzasadnionymi podejrzeniami;
– nawiązać nawet „niewinne” flirty (zwłaszcza w biurze, w pracy, lub na wczasach);
– naiwnie, nie licząc się zdaniem współmałżonka, korzystać z usług swojego szefa czy kolegów biurowych (prezenty, samochód, kawiarnia, przyjmować i pisać listy za plecami współmałżonka);
– celowo oddalać się często lub na długi czas z domu (delegacje, wczasy, wyjazd za granicę…);
– opóźniać bez akceptowanych przez współmałżonka powodów powroty do domu;
– wchodzić w groźną koleinę towarzystwa alkoholowego, „przygód” i zdrad małżeńskich;
– nie udzielić przebaczenia w niedoskonałościach, wadach i grzechach swego współmałżonka;
– po przebaczeniu wypominać mu dawne winy i upadki;
– grozić rozwodem i podejmować kroki ku rozwodowi;
– nie widzieć w „rozwodzie”, pojmując stronę społeczno – wychowawczą, także wielkiego zła moralnego;
– zmyślać lub przejaskrawiać powody do uzyskania separacji lub deklaracji o nieważności małżeństwa w sądzie duchowym;
– nie dbać i nie poczuwać się do odpowiedzialności za los duchowy i materialny współmałżonka po jego odejściu;
– nie modlić się i nie pokutować za grzechy swego współmałżonka;
– nie dostrzegać w sobie żadnej winy w kryzysach życia małżeńskiego;
– nie dziękować nigdy Bogu za radości życia i obcowania małżeńskiego.

VI. ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO

„Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej kieruje się ku rodzeniu i wychowaniu potomstwa. Dzieci są najcenniejszym darem małżeństwa… Dlatego prawdziwy szacunek dla miłości małżeńskiej i cały sens życia rodzinnego zmierzają do tego, żeby małżonkowie… skłonni byli mężnie współdziałać z miłością Stwórcy i Zbawiciela, który przez nich wciąż powiększa i wzbogaca swoją rodzinę” (Sob. Wat. II, KDK, 50).

Toteż wykroczeniem i grzechem jest:

– traktować małżeństwo jako instytucję konsumpcyjną, w której tylko poszukuje się ram wyżywania się zmysłowego i własnej przyjemności;
– bez bardzo ważnych powodów wykluczać rodzicielstwo;
– rodzić dziecko tylko dla własnego zadowolenia i własnych celów;
– bez bardzo ważnych racji ograniczać do minimum ilość dzieci (1-2);
– nieodpowiedzialnie, bez ważnych powodów pozostawać przy jednym dziecku, nie biorąc w rachubę trudności wychowawczych i przyszłego losu („choroba jedynactwa”);
– małoduszność, egoizm i ciasny lęk pokrywać wyższymi racjami, nie biorąc w rachubę Boga i Opatrzności Bożej;
– źle wyrażać się o rodzinach wielodzietnych;
– podejmować decyzję o ilości dzieci jednostronnie – nie biorąc pod uwagę sumienia i pragnień współmałżonka;
– wydawać na świat dzieci bez poczucia odpowiedzialności – w warunkach bezspornie godzących w ich dobro (choroby psychiczne, fizyczne, niezwykłe okoliczności zewnętrzne – por. enc. Humanae vitae);
– podejmować akty małżeńskie w stanie nietrzeźwym;
– nie znać etycznych sposobów regulacji poczęć (wstrzemięźliwość okresowa – metoda termiczna);
– nie liczyć się w pożyciu z tymi metodami;
– nosić w sobie i rozsiewać wokół uprzedzenia do tych metod;
– rozsiewać uprzedzenia do encykliki Humanae vitae bez przestudiowania jej treści;
– nie liczyć się w ogóle w poglądach i praktyce z nauką Kościoła w tej dziedzinie;
– nie akceptować z radością nawet dziecka „niechcianego”;
– stosować w pożyciu nieetyczne środki regulacji poczęć (antykoncepcję mechaniczną, farmakologiczną, pigułki);
– dopuszczać zamiar zniszczenia poczętego dziecka;
– namawiać czy tylko sugerować „przerwanie ciąży”;
– godzić się na zabójstwo człowieka nie narodzonego;
– aprobować i pochwalać takie zbrodnie;
– w decyzjach pozytywnych i negatywnych kierować się tyko wskazaniami i radami lekarza – nie liczyć się z etyką katolicką;
– w sytuacjach moralnie wątpliwych omijać duszpasterza i katolicką Poradnię Rodzinną;
– w niepowodzeniach i pod ciężarem buntować się przeciw Bogu i odmówić Mu zaufania zamiast zbliżyć się do Ukrzyżowanego.

VII. WYCHOWANIE DZIECI I SIEBIE

„Dzieci, a nawet wszyscy pozostający w kręgu rodzinnym znajdują łatwiej drogę szlachetności, zbawienia i świętości, jeżeli torować ją będzie przykład rodziców i modlitwa rodzinna. Małżonkowie zaś ozdobieni godnością oraz zadaniem ojcostwa i macierzyństwa, wypełnią sumienne obowiązki wychowania zwłaszcza religijnego, które należy przede wszystkim do nich” (Sob. Wat. II KDK).

Toteż grzechem jest zaniedbywać te obowiązki:

– nie okazywać zainteresowania i czułości dziecku po urodzeniu;
– nie pamiętać, że jego struktura charakteru formuje się we wczesnym dzieciństwie (0-3-7 lat!);
– nie uzgadniać między sobą zasad i metod wychowawczych;
– traktować dziecko jako swoją własność, zapominając, że jest ono Dzieckiem Bożym i „naszym” (nie „moim”);
– uważać siebie w dziedzinie wychowania za najwyższą i nieomylną instytucję, lekceważąc wskazania pedagogiki, duszpasterzy i Ewangelii;
– nie poddawać rewizji swych poglądów i praktyki wychowawczej;
– nie trzymać się linii wychowawczej uzgodnionej między rodzicami;
– podważać nielojalnie autorytet współmałżonka w oczach dziecka;
– „kupować” względy dziecka przez lekceważenie wymagań współmałżonka, przez nadzwyczajne prezenty i pobłażliwość (fatalna metoda);
– nie rozpoznawać temperamentu, charakteru i dyspozycji pozytywnych i negatywnych własnego dziecka i nie podejmować w czas odpowiednich zabiegów wychowawczych;
– oddawać dziecko bez kontroli pod wpływ osób trzecich, zwłaszcza nie budzących zaufania u współmałżonka (teściowa, przedszkole);
– uprawiać rygoryzm: stawiać dziecku zbyt duże wymagania, wymierzać zbyt surowe kary, stwarzać wokół niego atmosferą budzącą napięcie i lęk;
– wywoływać u dziecka zrywy buntu i uporu przez niekonsekwentne wymogi i rozkazy (pod wpływem gniewu, irytacji, niecierpliwości);
– nie stawiać dziecku wyższych wymagań, nie żądać obowiązkowości i innych postaw i wyrzeczeń – ze słabości uczuciowej („małpiej miłości”);
– nie interesować się „twórczością” i sprawami szkolnymi dziecka;
– nie znajdować czasu na rozmowy, spacery, wycieczki z dziećmi;
– stosować w wychowaniu przykłady „robione”(„uważaj, bo Jacek nie śpi”);
– nie dbać o stały klimat życzliwości, bezpieczeństwa, pogody i miłości;
– nie zmierzać do poszerzenia dzieciom zakresu wolności przy wdrożeniu odpowiedzialności;
– zaniedbywać wprowadzanie dziecka od lat najwcześniejszych w życie religijne (modlitwa, opowiadania biblijne, kościół, katecheza);
– niedostatecznie podkreślać słowem i czynem, że Bóg i religia – to naprawdę najważniejsze wartości (hierarchia wartości);
– nie ukazywać dzieciom wartości religijnych i moralnych, lecz zmuszać je do praktyk rozkazami i represjami;
– zmuszać dzieci do praktyk religijnych, których sami rodzice nie wypełniają (modlitwa, Msza św., Komunia , Spowiedź…);
– nie uwrażliwiać dzieci na dobro i zło moralne (kształcenie sumienia);
– nie dość podkreślać wartość dobra, tolerując „małe” grzeszki jak: kłamstwo, spryt, cwaniactwo oszustwo, kradzieże, egoizm, lenistwo;
– wydawać nacisk na wybór studiów, stanu czy zawodu według własnych upodobań i ambicji;
– niedostatecznie podkreślać słowami i postępowaniem prymat spraw ducha i wieczności przed wartościami doczesnymi;
– nie posiadać w biblioteczce i nie czytać żadnych książek ani czasopism religijnych;
– zaniedbywać wypełnienia treściami religijnymi niedziel i świąt (poza Mszą św.- lektura Pisma św, nieszpory…);
– redukować elementy i nastrój religijny w przeżywaniu I Komunii św., Bożego Narodzenia, Wielkanocy i in.);
– lekceważyć wspólne spotkania i modlitwy przy posiłkach;
– gorszyć dzieci niemoralnymi słowami, sądami, poglądami i zachowaniem (cynizm, wyuzdanie, upijanie się).

VIII. WYCHOWANIE DO MIŁOŚCI

Miłość „przewyższa zdecydowanie czysto erotyczną skłonność, która nastawiona egoistycznie szybko i żałośnie zanika. Młodych winno się przede wszystkim na łonie rodziny odpowiednio i w stosownym czasie pouczać o godności, zadaniu i celu miłości małżeńskiej, aby nauczeni szacunku dla czystości, mogli przyjść we właściwym wieku od czystego narzeczeństwa do małżeństwa”(Sob. Wat. II, KDK, 49).

Toteż grzechem jest:

– nie dążyć do wytworzenia klimatu, w którym rozwija się i dojrzewa wielokształtna miłość Boga oraz człowieka;
– niedostatecznie uczyć się słowem i czynami, że miłość Boga i różne postacie miłości człowieka stanowią najwyższe wartości moralne;
– nie dawać prymatu miłości przed sprawiedliwością;
– nie uwrażliwiać dzieci na miłość Boga oraz cierpienia i potrzeby ludzi;
– nie uczyć w codziennych sytuacjach i konfliktach „sztuki miłości” (przebaczenia, ofiarności, grzeszności, poszanowania kalek, ułomnych, starszych);
– nie zwalczać w sobie i u dzieci wszelkich przejawów egoizmu;
– zaniedbywać i opóźniać świadomie wychowanie dzieci do miłości erotycznej i małżeńskiej;
– nie podejmować we właściwym czasie stopniowego „uświadamiania” w atmosferze szczerości, naturalności i prostoty;
– nie prostować fałszywych i amoralnych sądów, ocen i poglądów w rozmowach, lekturach, w związku z programami radia i telewizji (teatr, filmy);
– przechowywać gorszące książki, czasopisma, tolerować ich kupowanie albo bez wyjaśnień podnosić z tego powodu tylko burzliwe awantury;
– stwarzać atmosferę rygorystycznego „tabu” albo za daleko posuniętej tolerancji i indywidualizmu (czytanie, oglądanie, towarzystwo, wyjazdy);
– niedostatecznie ukazywać i wyjaśniać sens, wagę i religijne odniesienia (Niepokalana!) czystości przedmałżeńskiej i małżeńskiej;
– nie ukazywać w atmosferze spokoju niebezpieczeństw i pokus oraz okazji zagrażających czystości (naiwność, dufność, towarzystwo);
– pozwalać dzieciom na wyzbywanie się cnoty skromności i wstydliwości, które stoją na straży czystości (choćby nawet przez chodzenie po mieszkaniu w strojach nocnych i kąpielowych);
– w ogólnie za mało dbać o kulturę i skromność stroju córek;
– nie uodparniać dzieci przed niewolniczym hołdowaniem modzie;
– nie uczyć dzieci odpowiedzialności za wystawienie innych na pokusy i zgorszenia (zachowanie i strój dzieci);
– nie umieć i nie chcieć (dla „świętego spokoju”) w skrajnych sytuacjach powiedzieć stanowczego „nie”;
– gorszyć dzieci opowiadaniem brudnych kawałów albo śmiać się z opowiadań innych;
– w ogóle gorszyć dzieci słowami lub zachowaniem, licząc naiwnie na to ,że „one nie rozumieją”, lub „nie słyszą”;
– nie interesować się z kim dzieci utrzymują kontakty towarzyskie;
– nie poznawać i nie zapraszać ich koleżanek i kolegów do swego domu;
– nie dążyć do wczesnego poznania sympatii swej córki lub syna;
– okazywać młodym brak zaufania, ale i naiwny jej nadmiar – pozwalać: na późne powroty, przebywanie w nieodpowiedzialnym towarzystwie, wyjazdy we dwoje, autostop, wycieczki, wczasy, wojaże zagraniczne bez odpowiedniego zabezpieczenia moralnego;
– nie korzystać z porad duszpasterza, katolickich lekarzy i prelegentów;
– nie podejmować rozmów na temat powołania do kapłaństwa i zakonu;
– stawiać dzieciom przeszkody w realizowaniu powołania duchowego;
– nie modlić się o spełnienie myśli i woli Bożej przez wszystkich domowników.
Amen.

Podana forma rachunku sumienia pochodzi z książki Małgorzaty i Jana Wilk: „Rachunek sumienia małżonków”.
Źródło: Rachunek sumienia małżonków chrześcijańskich >>

Poradnik Penitenta (jak się spowiadać) na stronie: >>

Zmartwychwstanie Twojego małżeństwa

 

Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
 

„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9,23)
„Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę:
Jam zwyciężył świat” (J 16,33)

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”
(Mk 16,15)

„Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,36)
 

W Kościele nic nie jest magią. Pan Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
– do Marty siostry Marii I Łazarza:
„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” (J 11,25-26)
– do kobiety kananejskiej:
„O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie,
jak chcesz!” (Mt 15,28)

– do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
„Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” (Łk 7,37.50)– do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
„Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,19)
– do kobiety cierpiącej na krwotok:
„Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła” (Mt 9,22)
– do niewidomego Bartymeusza:
„Idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Mk 10,52)
Obietnica Chrystusa:
„Kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki” (J 8,51)


To może być także Twoje zmartwychwstanie
– zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!

Matka Boska Leśniowska
Ty coś domem, o którym się śniło
Matko Boska Leśniowska
Miej w opiece każdziutką miłość
Matko Boska leśniowska


Słowa Pana Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości:
„Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego
i nie będziecie pili Krwi Jego,
nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6, 53)

Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.

Towarzyszenie małżonkom sakramentalnym po rozwodzie

Referaty i świadectwa Sycharków wygłoszone podczas konferencji “Moralne i duszpasterskie konsekwencje przysięgi małżeńskiej” na KUL 7 czerwca 2017

Prezentacja Alicji i Marzeny: http://bit.ly/2uHQ2Lt
Referat Andrzeja: http://bit.ly/2t7Cswv
Prezentacja Andrzeja: http://bit.ly/2u9uLZw
Program konferencji: http://bit.ly/2tembWC
Link do nagrania – VIDEO: https://youtu.be/VKGB4GpQkSY
Link do nagrania – AUDIO: https://archive.org/details/sycharki

Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
– o. prof. Jacek Salij OP

Jak wrócić do sakramentalnego małżonka?


Ks. Marek Dziewiecki:
„Najpierw bowiem człowiek jest odpowiedzialny za swojego małżonka” – więcej na stronie >>>

Sytuacje najtrudniejsze

Nawrócenie i pojednanie

Kryzys małżeński – pytania i odpowiedzi

„Dla Boga nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37)

Zaczynając od nowa

Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami…
On nie może was „rozwieść”.
To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym „TAK”,
ale jest mnóstwem „tak”,
które wypełniają życie, pośród mnóstwa „nie”.
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist

Westerplatte

„Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych” – Jan Paweł II.

Ciężki krzyż

„Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka” – ks.dr Marek Dziewiecki.

Bitwa toczy się o nasze serce

Tożsamość mężczyzny i kobiety

Co to znaczy „moja była żona”?


Stanowisko Episkopatu Polski:
„Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka” – więcej na stronie >>>

Twoja sprawa

KRS: 0000288792

UWAGA! Nowy adres strony Ogniska SYCHAR w Lublinie: http://lublin-pallotyni.sychar.org




stat4u

Ostatnie wpisy
Kategorie
Kronika