Głos z Forum Pomocy (www.kryzys.org) – przykład wypowiedzi pewnej mężatki, która radziła się m.in. osób duchownych, czy może wyrazić zgodę na rozwód:
„Sądzę, że żaden człowiek nie wie, jak się zachowa w określonej sytuacji, wszelkie dywagacje to tylko przypuszczenia. Wiem tylko, że po rozmowach i ze świeckim i z chrześcijańskim psychologiem, również z osobami duchownymi – w mojej sytuacji mogę powiedzieć „nie”, ale również mogę powiedzieć „tak”. I nie zrywam w żaden sposób relacji z Bogiem, który lepiej niż ludzie zna moje intencje, moją siłę psychiczną, moje położenie”.
Inny głos bardzo często używany jako argument za dopuszczalnością rozwodu w „wyjątkowych okolicznościach”.
„W pierwszej kolejności Bóg patrzy na serce i jego motywacje. Opuszczony małżonek, który chce ocalić swoją rodzinę przed ubóstwem, przemocą i innymi patologiami godząc się na rozwód (niejako wymuszony) wcale nie musi kończyć walki o swojego męża/żonę. Niezgoda na rozwód może być świadectwem wiary, ale zgoda na rozwód w wyjątkowych okolicznościach i jego papierkowe rozwiązanie w duchowej rzeczywistości nie musi nic zmieniać”.
Jakie „wyjątkowe okoliczności” usprawiedliwiają rozwód, który zakazuje Pan Jezus, a dopuszcza jedynie separację, skoro separacja daje nie gorsze zabezpieczenie prawne przed ubóstwem, przemocą i innymi patologiami aniżeli rozwód?
Na stronie prawnej www.separacja.pl podany jest stan obowiązujący w prawie polskim.
Różnice pomiędzy skutkami rozwodu i separacji:
Zasadniczą różnicą pomiędzy separacją a rozwodem jest to, że po orzeczeniu rozwodu można zawrzeć ponownie związek małżeński, a po separacji nie. Separację natomiast można znieść i niejako przywrócić „stare” małżeństwo.
Po rozwodzie można wrócić do swojego poprzedniego nazwiska, a po orzeczeniu separacji nie. Powrót do poprzedniego nazwiska następuje poprzez oświadczenie złożone kierownikowi urzędu stanu cywilnego złożone w ciągu 3 miesięcy od orzeczenia rozwodu.
Okres płacenia drugiemu małżonkowi alimentów po rozwodzie jest ograniczony w pewnych przypadkach do 5 lat (można jednak żądać sądownie przedłużenia tego okresu). Natomiast przy separacji nie ma takiego ograniczenia.
Po separacji małżonkowie zawsze obowiązani są do wzajemnej pomocy, jeżeli wymagają tego względy słuszności. Natomiast po orzeczeniu rozwodu na małżonkach nigdy nie ciąży taki obowiązek.”
Katechizm Kościoła Katolickiego (*) mówi o moralnej i faktycznej niezgodzie na złamanie przymierza zbawczego z Bogiem, czyli na rozwód cywilny sakramentalnych małżonków.
Niezgoda na rozwód podyktowana autentyczną miłością do żony (i Boga) jest wpisana w miłość (wierność) właśnie do Boga. Tak też te sprawy tłumaczy nauka Kościoła, że prawdziwa miłość nigdy zła nie zwycięża złem, a jedynie dobrem. A zgoda na zło jakim jest rozwód cywilny, którzy niektórzy chcą nazywać rozwodem papierkowym – jest ewidentnym złem, które krzywdzi nie tylko tych, którzy się rozwodzą, ale także poprzez zły przykład (zgorszenie) innych małżonków i ich dzieci. Skąd bierze się taka sprzeczna z Ewangelią „pozorna, papierkowa zgoda na rozwód”, która spotyka się z akceptacją wielu małżonków? Czy powodem takiej postawy jest tzw. „fałszywe miłosierdzie” („fałszywa litość”), o którym w „Elementarzu etycznym” pisał kard. Karol Wojtyła, że jest ono dlatego fałszywe, gdyż prawdziwe miłosierdzie nigdy nie jest zgodą na zło?
Niektórzy małżonkowie sądzą, że z „miłości” powinni dać „wolność współmałżonkowi” – zgodzić się na rozwód. Wsparcie znajdują w swoim otoczeniu – w doradcach, którzy widząc cierpienie udręczonego szantażem małżonka, przyklaskują takiej rozwodowej decyzji. Argumentują, że sprzeciw nic nie daje, bo i tak nie ma się wpływu na decyzje współmałżonka – „on zrobi co zechce, niezależnie czy się zgodzę, czy nie”. Zdają się oni nie dostrzegać, że zgoda na rozwód, to w istocie jest zdrada duchowa. W życiu codziennym, w wielu przypadkach, to zgoda na otwarcie drogi do legalizacji prawnej związku cudzołożnego w różnych formach legalizacji prawnej i stopniu akceptacji społecznej. W odbiorze społecznym można zauważyć powszechne niemal przyzwolenie na „układanie sobie życia” w nowym, pozasakramentalnym związku, jeśli ktoś jest po rozwodzie. Wtedy taki związek przez dużą część katolickiego społeczeństwa jest akceptowany.
Spójrzmy na sprawę z innej strony. Czy taka „pozorna zgoda na rozwód wbrew sobie – zgoda papierkowa” ciesząca się poparciem wielu katolików, może dotyczyć również innych analogicznych sytuacji, gdzie mamy do czynienia ze złem? Spróbujmy przyjrzeć się bliżej takim sytuacjom w oparciu o konkretny przykład. Wyobraźmy sobie taką sytuację, gdy jeden ze współmałżonków – mąż wywiera na swoją żonę silny nacisk i namawia ją do popełnienia przestępstwa, np. kradzieży, rozboju, a jednocześnie grozi, że w przypadku jej sprzeciwu, spotka ją jakaś dotkliwa z jego strony krzywda. Jak w takiej sytuacji zachowałby się uczciwy katolik, gdyby z takim pytaniem o wyrażenie moralnej zgody na popełnienie przestępstwa przyszedł do niego szantażowany małżonek? Przecież sytuacja, gdzie mamy do czynienia z naciskiem na rozwód jest analogiczna. W obu przypadkach mamy do czynienia z ciężkim naruszeniem Bożych przykazań, ze złem zgorszenia. Pan Jezus stanowczo przestrzegał przed zgorszeniem.
Przecież nie powinno być nawet pozoru znieważenia przymierza zbawczego, jakim jest małżeństwo sakramentalne (KKK 2384 i Kompendium 347)(*)(**) – przez zgodę chrześcijanina, niezależnie od funkcji społecznej i godności, na zerwanie małżeńskiego przymierza z Bogiem. Jak to się dzieje, że w analogicznej sytuacji wymuszenia przez szantażystę zgody na popełnienie zła np. kradzieży, niektórzy katolicy są bardziej konsekwentni i, ani mniejszym złem, ani innymi racjami praktycznie nigdy nie wyrażają zgody na zło? Natomiast w przypadku rozwodu, tak łatwo niektórym katolikom przychodzi „rozgrzeszać” planowaną zgodę na zło – rozwód cywilny, przez tych małżonków, którzy w chwili próby, zarówno w słowie, jak i czynie, nie chcą być wierni sakramentowi małżeństwa. Dlaczego tak łatwo przyjmują, nieomal za normalną, sytuację odejścia od wspólnoty małżeńskiej, odejście od współmałżonka, bo jest „za ciężki krzyż”? Występują sytuacje niewiarygodne. Czy, kto słyszał, żeby jakiś katolik chwalił się, że od osoby wierzącej czy nawet duchownej uzyskał zgodę na popełnienie przez niego przestępstwa, ściganego przez prawo karne (np. kradzież czy pobicie w wyniku nacisku ze strony szantażysty)? Z jednej strony mamy prawo stanowione – prawo ludzkie, a z drugiej prawo Boże. W takich przykładowych sytuacjach jak opisana wyżej, z prawem ludzkim się liczymy, a z drugim – Bożym już nie. Dlaczego tak jest? Dlaczego w jednym przypadku ze złem się godzimy, a w drugim nie? Boimy się konsekwencji wynikających z przekroczenia prawa świeckiego bardziej, aniżeli konsekwencji związanych z możliwością utraty zbawienia, na skutek przekroczenia prawa Bożego.
Porównajmy jeszcze raz dwie sytuacje: mąż szantażuje żonę, grozi jej, że jak się nie zgodzi na rozwód cywilny, to jej zaszkodzi, utrudni jej życie, nie da pieniędzy, będzie ją nękał, oskarżał, prześladował. I druga pod względem oceny moralnej analogiczna sytuacja: mąż szantażuje żonę, grozi jej, że jak się nie zgodzi uczestniczyć w kradzieży czyjegoś mienia, to jej zaszkodzi, utrudni jej życie, nie da pieniędzy, będzie ją nękał, oskarżał, prześladował. Spotkają ją z jego strony różne przykrości. Czy w takim przypadku może ktokolwiek – a tym bardziej człowiek ochrzczony, duchowny czy świecki, zgodzić się na to, by żona okradała innych ludzi? Co w takiej sytuacji przemocy zwykle jej radzi? Czy nie radzi jej szukania pomocy, ochrony u bliskich, przyjaciół, organizacji pomocowych, instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i ochronę praw ludzkich (sąd, policja)?
Czy katolicy udzielający moralnego wsparcia sakramentalnym małżonkom w ich zgodzie na rozwód cywilny, zdają sobie sprawę, że wyrządzają ogromną krzywdę wszystkim małżonkom, także ich „okradają” i tym samym prowadzą do śmierci duchowej. Taką zgodą mogą mimowolnie wyrażać niewiarę w moc Chrystusa w oczach wiernych i być współodpowiedzialni za rozprzestrzeniającą się coraz szybciej falę rozwodów.
Wcale nie tak rzadko można ze strony katolików usłyszeć zdanie:
„Zgoda na rozwód w wyjątkowych okolicznościach i jego papierkowe rozwiązanie w duchowej rzeczywistości nie musi nic zmieniać”.
Ewangelie nie podają przykładów, by Pan Jezus pochwalał zło (wyrażane w myślach, słowach i czynach) z jakichkolwiek pobudek i wyjątkowych okoliczności, by relatywizował prawdę o złu, czy pochwalał trójlicowość tj. brak spójności myśli, słów i czynów. A wręcz mówił:
„Niech wasza mowa będzie: Tak-Tak; Nie-Nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5:33-37).
Czy można w pewnych przypadkach być trójlicowym?
Czy Pan Jezus wyraziłby zgodę na rozwód cywilny małżonków związanych sakramentalnym przymierzem z Nim samym – z Bogiem, który jest zawsze jednoznaczny w myślach, słowach i czynach?
Czy człowiek, który kieruje się tak jak Pan Jezus taką zgodnością myśli, słów i czynów, które je potwierdzają jest Jego wiernym naśladowcą, uczniem czy fanatykiem?
W dziesiąty rozdziale Ewangelii św. Mateusza Pan Jezus mówi (Mt 10,34-40):
„Nie sądźcie, że przyszedłem nieść pokój po ziemi. Nie przyszedłem nieść pokoju, lecz miecz. Przyszedłem bowiem przeciwstawić syna jego ojcu, a córkę jej matce, a synową jej teściowej; bo wrogami człowieka mieszkańcy jego domu. Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna lub córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto znalazł swoje życie, straci je; a kto stracił swoje życie ze względu na mnie, znajdzie je”.
Jakie „wyjątkowe okoliczności” usprawiedliwiają rozwód, który zakazuje Pan Jezus, a dopuszcza jedynie separację, skoro separacja daje podobne zabezpieczenie prawne przed ubóstwem, przemocą i innymi patologiami jak rozwód cywilny? Dlaczego niektórzy małżonkowie usprawiedliwiając swoją decyzję o rozwodzie powołują się na punkt 2383 w Katechizmie Kościoła Katolickiego? Chodzi o zapis w punkcie 2383:
„Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne. Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego”.
Zauważmy, że zapis ten wskazuje na „jedyny możliwy sposób zabezpieczenia pewnych słusznych praw…”.
Czasami słyszy się nieprawdziwy argument, że w wyjątkowych sytuacjach rozwód jest jedynym zabezpieczeniem przed ubóstwem, przemocą i innymi patologiami. Nie jest to prawdą, albowiem są inne instytucje prawne i podmioty, które dają ochronę. W prawie polskim ze względu na istnienie separacji nie ma sytuacji, w których rozwód pozostaje jedynym usprawiedliwionym moralnie sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku. Istnieje wszak sądowe zniesienie współwłasności majątkowej, notarialne zawarcie umowy majątkowej małżeńskiej znoszącej/ograniczającej wspólność majątkową, obowiązek alimentacyjny i w wyjątkowych, skrajnych sytuacjach instytucja separacji – kościelna (bardzo rzadko wykorzystywana) i cywilna (znacznie mniej niż rozwód wykorzystywana). Są jeszcze organizacje pomocowe, wsparcie rodziny, przyjaciół, wspólnoty, ludzi dobrej woli, a w przypadku stosowania przemocy oprócz separacji jest jeszcze sąd i policja. Nie ma więc usprawiedliwienia dla rozwodów w małżeństwach sakramentalnych!
Separacja wielkim staraniem katolików została po to właśnie wprowadzona do polskiego prawa cywilnego w 1999 roku, aby uniknąć rozwodowego zgorszenia. Niestety niektórzy małżonkowie zapominają o separacji i powołując się na tę klauzulę, wykorzystują ją do usprawiedliwienia rozwodu. Przecież każdy rozwód jest wyjątkowy, a pokusa zgody na to zło, ucieczki od ślubnych zobowiązań, złamania sakramentalnej przysięgi małżeńskiej – bardzo wielka.
(*) Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 2384 mówi:
„Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:
Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety”.
(**) Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego będące syntezą Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 mówi:
„Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa?
Są to: cudzołóstwo; poligamia, ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności”.
Katolicka norma moralna dotycząca rozwodu
Stanowisko Kościoła katolickiego w sprawie rozwodów wyraża katolicka norma moralna, która mówi:
„Jeśli legislacja cywilna dopuszcza możliwość separacji i rozwodu, wierni nie mogą prosić o rozwód (1). Przy takim założeniu godziwe jest jedynie odwołanie się do separacji. Prócz tego, że rozwód bardzo trudnym uczyniłby ponowne zawiązanie współżycia małżeńskiego, do którego małżonkowie byliby zobowiązani – po ustaniu powodów separacji – prośba o rozwód wywołałaby też poważne zgorszenie”.
Źródło: Augusto Sarmiento Małżeństwo chrześcijańskie. Podręcznik teologii małżeństwa i rodziny, Wydawnictwo M, Kraków 2002, s. 310-311 (Imprimatur nr 2389/2002 Kuria Metropolitalna w Krakowie).
(1) Prawo polskie na mocy Ustawy z dnia 21 maja 1999 r. (Dz. u. Nr 52, poz. 532) przewiduje możliwość sądowego orzeczenia separacji, jeżeli między małżonkami nastąpił zupełny rozkład pożycia. Orzeczenie separacji ma skutki cywilnoprawne podobne jak w wypadku rozwodu (ustanie wspólnoty majątkowej, opieka nad dziećmi), z tym że małżonek pozostający w separacji nie może zawrzeć nowego małżeństwa cywilnego. Jeśli jednak wymagają tego względy słuszności, małżonkowie pozostający w separacji obowiązani są do wzajemnej pomocy.
Źródło: Cf. P. Kasprzyk, Instytucja separacji małżeńskiej. Lublin-Sandomierz 1999.
Opracował Andrzej Szczepaniak
Więcej na stronach: